zgaś światło
niech ćmy z kołnierza opadaną
zgaś światło
po drodze domaluj polanę tam w tle
i węże z ogniska pod lasem
ty podaj mi dłoń ja podam ci miecz
jego blask odstraszy te cienie
doda odwagi - bo wiesz że się boję
bądź obok
wytop na skórze wieczność światłem nocy
odkrusz z ciała kawałki lęku
i zwątpienie odkrusz tuląc w dłoniach
bądź obok
na nagiej ziemi lepkiej i brudnej
pod dachem z gwiazd
ukryj mnie zmywając piętno czasu
zakop choćby żywcem pod powłoką
tak by nikt nie znalazł
zaraz po tym jestem ty
-
1 komentarz:
drugi wers - opadaną? słowo w porządku, ale chyba nie tu :P
Może mi się wydaje i może jak zwykle się czepiam, ale piąty wers w najdłuższych strofach psuje rytm... Cztery by się świetnie czytało, może by coś o tym pomyśleć...? :)
Przed-przedostatni wers - po powłoką?
Prześlij komentarz