przed jasnym obliczem drzew
w bramie do Zaczarowanego Ogrodu
w ciszy tak lepkiej i czystej
czekała
przychodził zawsze
od strony zmęczonych akacji
a ona zostawiała uchyloną furtkę
nie było nikogo kto mógłby przeszkadzać
kamienie co stały po kolana w ziemi
też milczały jak zaklęte
tylko wiatr delikatnymi dłońmi
zrywał kropelki piasku z czarnej ścieżki
a on przyszedł
od strony od której nikt nie przychodził
przyszedł i utulił skrzywdzone słońcem ramiona
-
2 komentarze:
Dobry.
Katarzyna:
no no taka pochwała z ust Krwawego Cenzora.... zaszczyt mnie kopnął.
Prześlij komentarz