Lato już odeszło
i zapłonął ogień w kominku.
Widzę w nim siebie,
moja twarz błyszczy w ogniu,
mogę dostrzec każdą jej część.
Widzę jak z prawej strony tuż nad
złocistą brwią rysuję się moja
fantazja,
paranoje, w które popadam każdego
dnia.
Chcę być światłem doskonałym
i aniołem czystym jak poranek.
Udaję, że kocham kwiaty.
Szukam blasku w swoich oczach,
chciałabym być cudem...
Cała ze złota stąpałabym po
pałacowej podłodze z moich marzeń,
bo nie mam ochoty wciąż gonić siebie,
a najbardziej chciałabym pozbyć się myśli...
-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz