sejsza podmyła mi stopy w sandałach nad brzegiem adriatyku
Krajobraz krótkowzrocznego zatacza koła.
Popiołem sypnąć w oczy- błachość nad idiotyzmem.
Krok, za krokiem.
Słowo, po słowie.
Na klęczkach doznaje olśnienia,
a w dloni mam klepsydrę ze stali, bez piasku.
Ojcze Mój który mnie chciałeś gościć w niebie
Święte imie twoje któryś królestwo swoje
otworzył
Wola twoja tu i na ziemi
Chleba własnego codziennego nieszczędź mi dzisiaj
i zapomniej mi moje winy
mimo iż ja winowajcom wciąż wypominam
odwiedź mnie od pokuszenia
i zbaw przed ciemnością
Amen
Mimochodem leżąc w rowie żałości,
kalam swe dłonie o sztormy potoku.
Wybaczcie, trawy i słońce.
Wybaczcie chwile i wspomnienia.
Krok za słowem.
-
1 komentarz:
Ja Paulina fanka Twa mówię Ci, iż to coś stworzył cudne i godne podziwu jest xD :) :D :P Taki talent to chyba jest... skarb? ;p :)
Prześlij komentarz