Po dwóch głębszych
i setce niedopalonych papierosów,
siadam na podłodze,
wyjmuję farby i liczę kolory,
a każdy sen przetacza mi się
przed oczami,
błogo ogarnia mnie stan
namiętności...
rozpaczliwie rozlewam farby,
poszukując tej jednej,
na próżno... wszystko się miesza,
jakieś wyjście z całości
niepoukładanych szmerów?
o jest!
znalazła się!
Pustka.
-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz