strażnik rozkoszy na chwilę przysnął
musiałam otoczyć się cieńką realnością
twych dłoni nieziemskość mą pamięć szargała
i studni gdzie samotność upuszczałam nie mogła pojąć
bez odgłosu wyższego niż wiatr rozwieram swe usta
aż serce rozwarte lśni krwią całą dla ciebie
przeklęty bądź słowiku co z niewymiaru nas budzisz
splecionych rękoma wśród zgliszczy poprawnych uczuć
pewność ciebie
-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz