Tak bardzo boję się,
że nastąpi taki smutny dzień,
gdy Twoje piękne oczy
przestaną śmiać się w moją stronę,
że kąciki ust będą nieruchome,
dopóki będę na nie patrzył ja.
Tak bardzo boję się,
że któregoś dnia nie usłyszę,
tego, co próbujesz powiedzieć,
że nie będę już człowiekiem,
który umie słuchać dobrze,
który umie słuchać Ciebie.
Budzę się w środku nocy
i patrzę przez odsłonięte okno
na mrugającą latarnię i myślę,
że czasem jesteśmy jak dwie latarnie,
tak blisko, tak daleko, tak milcząco,
i jedyna rzecz, która nam pozostała,
to nadawać morsem prosty sygnał
S.O.S. duszę się bez Ciebie
3 komentarze:
bardzo zimowy nie wiem dlaczego... to powtórzenie"latarnie" jest celowe? bo trochę się gryzie... ale ogólnie to bardzo bliski wiersz:*
Mam wrażenie, że czytam tłumaczenie (niezbyt udane, raczej zbyt dokładne)jakiegoś hiciora. Co to? Gdzie Paweł i jego inteligentna poezja obserwacyjna?
Przepraszam za brak podpisu, ale to ja - K.P. No i mam nadzieję, że nie obraziłam Cię słowem...ani niczem...
Prześlij komentarz