29 stycznia 2008

***( Droga)

tym razem
trochę bardziej boli
bo to twoje życie

umierać wcale nie jest łatwo
zwłaszcza kiedy to nie ty umierasz

odchodzisz
tak bardzo na zawsze

a ja stoję prosto i patrzę prosto
pijany Anioł trzyma mnie za ramię
- Jeśli go kochasz, pozwól mu
odejść
to nie ty jesteś
-Drogą - szepnęłam cicho

27 stycznia 2008

Kroczę samotnie po pustyni,
jak afgańska kobieta zakrywam całe
swoje ciało,
Ten mężczyzna nie chce by ktoś mnie
oglądał,
Sprzedałam swoją duszę,
Jemu,
Wam wszystkim.
Nie ma tu mojego cienia
i dobrze.
Nie chcę znowu widzieć
jak rozdzierają mnie na kawałki,
Idę tam...
Zbyt długo zwlekałam.

Zadanie Domowe

autoportret bez odbicia w lustrze

feministka bez przyszłości

brak anioła stróża

bo na chorobowym

po przykrótkim żywocie

z przykrymi doświadczeniami

wiatr we włosach słońce na twarzy

łzy odbijane szaleństwem

śmiech przeplatany zdradą

odrobina smutku i radości

krzyk uwięziony w szklance

na łodzi nie z tego świata

płynie przed siebie

starając się chwilą

Anioły odeszły z tobą

zamek bez księcia

runęły nadzieje

uciekły marzenia

na białym koniu

spalona na stosie pragnień

niby czarownica

magia zawiodła

i już nie ocali

miłość motyl tylko zatrzepotał chwilę

i już go nie ma

płomienny żal pochłania duszę

Płomień pieści ciało

szok

grom z nieba

spadł

anioł z obłoku

dotyk

wzburza świat

myśl

zaplątana w winorośl

brak

wieczne oczekiwanie

Boże czy ty jesteś ?

chcę Ci wyznać grzechy

lecz najpierw ty wytłumacz się ze wszystkiego co zrobiłeś

i o czym zapomniałeś

dlaczego zezwoliłeś na tyle wojen

odebrałeś dzieciom matki

kim jesteś by mnie pouczać

wygrażać palcem

Wszechpotężny

który nie potrafisz utrzymać szczęście

w choć jednym miejscu na ziemi dłużej niż chwilę

Ojcze

który nie dbasz o swego syna

Sprawiedliwy

który sam łamiesz swe przykazania

Bezgrzeszny który zapomniałeś że nie wolno zabijać

kim jesteś-nie wiem

czy jesteś-od zawsze mówili że tak

Napraw to co zepsułeś

Wtedy w ciebie uwierzę

Jestem Tobie

Jestem tobie

łzą spływającą po policzku

chwilą zapomnienia w niedzielne popołudnie

cierniem tkwiącym w sercu

radością nowego poranka

niepokojąca myślą spędzającą sen z powiek

odrobiną wolności w więzieniu życia

szyderczym uśmiechem na czyjś widok

brakującym szczeblem w drabinie życia

grą w której nie ma zwycięzcy

pomocną dłonią gdy ciężki dzień

Jestem i będę

pierwszy raz

pierwszy raz w takiej sytuacji

pewnie i ostatni

bóg rzadko daje szansę

zwłaszcza niewierzącym

zraniona

sama sobie winna

włożyła palce między drzwi

emocji

zatrzasnął je

tylko czy już na zawsze?

ciągle w chaosie

targana wiatrami

próbuje wszystko zmienić

choć wciąż wolę zacząć od nowa

oszukuję

wszystkich

samą siebie

próbując wzbudzić zazdrość

najdrobniejszy gest odczytuję jak zaproszenia

wpędzając się w błędne koło

chora

na duszy

zwykły pocałunek

skrzydeł jej dodaje



26 stycznia 2008

w podzięce

uszy me czerwienią spłonęły
i popiołem zaszło osierdzie
nic nie przewyższy krtani mej strapienia
ni oczu mych litania

brąz przelał czarę z czaszki złożoną
i trajektorie wzroku wydźwięczył
by chodź ułamek minuty
pozostać w tym stanie przeszytym

trudnością poranek algebre pokonał
południe zmiażdzyło poziomem całki

gdy tylko twoje głębokie źrenice
sztyletem przedsionki rozcięły
lecz błagam
o więcej

25 stycznia 2008

Uwaga! Do Pani Kasi :P

Proszę zamieścić tutaj swój tekst! Każdy chciałby go przeczytać :) P.S moja mama też :P dobrze by było gdyby był powszechnie dostępny, bo jest naprawdę cudowny :)

24 stycznia 2008

czekam tylko dziś na miękki mrok
brakującego mi ciepła krwi
pod skórą wieczorną
myśli kołyszą się jednostajnie
w rozmytym żółtym świetle
zimnymi ramionami tuli poduszkę
przyszła noc koloru mleka z miodem
chodź
nie leż tak






inspiracja: Coldplay - Warning Sign

pierwszy raz

pierwszy raz w takiej sytuacji

pewnie i ostatni

bóg rzadko daje szansę

zwłaszcza niewierzącym

zraniona

sama sobie winna

włożyła palce między drzwi

emocji

zatrzasnął je

tylko czy już na zawsze?

ciągle w chaosie

targana wiatrami

próbuje wszystko zmienić

choć wciąż woli zacząć od nowa

oszukuje

wszystkich

samą siebie

próbując wzbudzić zazdrość

najdrobniejszy gest odczytuje jak zaproszenia

wpędzając się w błędne koło

chora

na duszy

zwykły pocałunek

skrzydeł jej dodaje

wanilia

wanilia

noc zaszła milczeniem
pościel mądrością wylanych myśli
toczę wargą modlitwę

a ty w światłości i nicości
z ziaren piasku
z cichych pożądań
z zamyślenia

harmoni strun i nut tańcu
opuszkami gładzone
skrzydłom przyrównanie

a ja we wzniosłości litań
w kaplicach
w wiatrach przelotnych
w szumie wieczornego morza

22 stycznia 2008

Podeszła do mnie dama,
cała w bieli...
Leżałam w kałuży mojej
anormalności,
Podniosła mnie a wraz ze mną
ból, rozczarowanie i zazdrość.
Popatrzyłam w jej oczy,
pełne pychy i pogardy,
Zupełnie jak moje niedokończone
myśli urwane, krótką chwilą
opamiętania,
Zabrała mi coś ważnego...
już nie skonam mając pragnienia,

nie warte mojej paranoji.

cz.3

Lato już odeszło
i zapłonął ogień w kominku.
Pierwszy raz jestem tu, bo chcę.
Teraz mogę być motylem,
aniołem i ptakiem...
Zrobię co zechcę.
Cienką nitką oplatam wszystko, co było,
nie mogę zanadto ścisnąć wspomnień.
Wrzucam wszystko do ognia,
niech raz spłoną
beze mnie...
Nikt mnie nie ukryje,
już nie musi.

cz. 2 nie wiem jak to nazwać :P

Lato już odeszło
i zpłonął ogień w kominku.
Widzę w nim jak moje wspomnienia
maszerują jedno po drugim,
każde ma tarczę,
codziennie toczą bitwę z teraźniejszością.
Dopinguję je, bo nie chcę pozbyć się
siebie,
tak bardzo boję się, że kiedyś
przegrają.
Moje myśli są jak wielkie, stalowe kule,
toczą się korytarzami umysłu i
popychają skrawki marzeń, resztki chęci,
atakują wszystko, co stanie im na drodze.
Niebo jest już czarne.
Wielkie kule włączyły się do bitwy.
Wojna!
Tarcze wspomnień topią się
jedna po drugiej,
ogień jest za duży,
krzyczę i błagam,
to na nic,
ktoś chlusnął wodą...

przegrały.

jeszcze nie wiem jak to nazwać :P

Lato już odeszło
i zapłonął ogień w kominku.
Widzę w nim siebie,
moja twarz błyszczy w ogniu,
mogę dostrzec każdą jej część.
Widzę jak z prawej strony tuż nad
złocistą brwią rysuję się moja
fantazja,
paranoje, w które popadam każdego
dnia.
Chcę być światłem doskonałym
i aniołem czystym jak poranek.
Udaję, że kocham kwiaty.
Szukam blasku w swoich oczach,
chciałabym być cudem...
Cała ze złota stąpałabym po
pałacowej podłodze z moich marzeń,
bo nie mam ochoty wciąż gonić siebie,
a najbardziej chciałabym pozbyć się myśli...

21 stycznia 2008

Groźba raz zrażonej

Jeszcze jedno słowo
A zabiję Cię huraganem mojej wieloznaczności
Chłodną miętę poczujesz w swych kościach
Podmuchem manipulacji zwalę Cię z nóg
Skosztuję ironicznego posmaku Twych ust
Ukłują Cię westchnienia niewyszeptane
Uderzą ambicje na progu strzaskane
A ja odejdę, udam się skrótem
Złudną nadzieję na zakręcie utnę
I napiję się soku agrestowego

Skrzynka skargowa

Zadzwoń, zadzwoń proszę
Proszę, zadzwoń
Piiip... A umówiłeś się?
Zadzwoń, ale zadzwoń
Piiip... Nie ma takiego numeru
Proszę, zadzwoń
Jeśli chcesz spróbować sił wciśnij 1000 zł
Jeśli chcesz iść za darmo, odłóż słuchawkę
Piiip...
Zadzwoń, proszę
Piiip... Numer nie ma czasu dla ignorantów
Piiip

Ludzie mają grawitację.

Można zauważyć, że ludzie też mają tą tajemną siłę, która sprawia, że sporo dzieje się wokół nas, jesteśmy środkiem czegoś, przyciągamy do siebie rzeczy i osoby.

Oczywiście, nie mamy tak silnej grawitacji, żeby choćby zwracać w swoją stronę planety, chociaż niektórzy kuszą się o przekonanie, że to oni przyciągnęli do siebie Ziemię. A prawda jest taka, że jedyną ziemią jaką przyciągnęli, jest gleba i to jeszcze nie zawsze – tylko w okolicznościach upadku. Pytanie, czy starczy im godności, by się otrzepać.

Niektórzy oddziałują silnie. Przyciągają gwiazdy, nieraz świecąc jak one. Co prawda trudno porównywać Millera do Słońca, ale gwiazda jak się patrzy...

Są też ludzie emanujący anty grawitacją. Takie osoby rozpoznać można po ciągłym upuszczaniu przedmiotów, gubieniu wszystkiego i roztargnieniu mało twórczym.

Jak więc widać, różne osoby przyciągają z różną siłą i, w odróżnieniu od grawitacji Ziemskiej, wielkość fizyczna nie ma na to większego wpływu. Tak więc niewskazane jest celowe obżeranie się w celu uzyskania popularności. Można uzyskać odwrotne efekty. Jeśli naprawdę zależy ci na uznaniu – skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.

Ale uważaj, bo ludzie mający grawitację nad przeciętną mają ciągoty do zrzeszania ludzi. Sekty to tanie i wygodne rozwiązanie. Oczywiście tylko dla lidera. Poza tym z przyciąganiem łatwo można wpakować się w narkotyki, precedensy polityczne i problemy z Sokołowską.

To ja już wolę skafander anty grawitacyjny...

18 stycznia 2008

Kartoteka wspomnień

A- aksamitny motyl przeleciał mi nad głową
B- błądziłam szukając zapomnienia
C- całowałam przeznaczenie za to, że potrafię rozróżnić kwiaty...
D- duszą uderzyłam Boga w twarz...żałuję.
E- emocją zburzyłam mury, nic nie jest jak dawniej...
F- fascynacja zamknęła mi usta
G- gardziłam radością pragnąc upojenia
H- harmonijką uśpiłam marzenia, nie było mi łatwo.
I- i spadłam w przepaść...
J- jak ptak odleciałam w głąb szaleństwa
K- kradłam wspomnienia, by budować swój świat
L- leżałam na plaży pełnej blasku...
M- miałam nadzieję, tylko przez chwilę
N- nienawidziłam muzyki grającej ze mną w brydża
O- oczami fałszu spaliłam kamienne pocałunki
P- płonęłam zawieszona na maszcie statku nieludzkości
Q- Quo vadis?
R- Runęłam na szkło i rozcięłam swoje myśli
S- Skąd przychodzisz?
T- Topiłam smutki w rzece, na brzegu, której całował mnie anioł
U- Umarłam... chyba...

15 stycznia 2008

Wrona ( czyli moje beznadziejne zakochanie)

rudą główka zapałki
płonę
pod twoim spojrzeniem
cały czas
niedotykalna

odśnież drogi
posyp solą
(żeby złe duchy
nie gasiły brzegów)

ja tam stoję
u rozstaju dróg
wskazując północ

złośliwa wrona kracze

nie
w

stronę
idiotko

13 stycznia 2008

bo wszystko (czyli: bez ładu i składu)

Razem ze mną w błękitu przestworzach
spłonęły myśli wiatrów...
Byłam na wojnie.
Mówili, że umarłam.
A ja wąskim cieniem głaskałam
nieodpartą pokusę walki
Chciałam utonąć, jak głupia
słuchałam czarodziejów...
Ktoś powiedział, że to oni zabrali mi magię!
Zmęczona ciągłym szlifowaniem
tej samej kwestii
Skupiłam się na szumie drzew
Dowiedziałam się, że wszystko zabrał mi czas

Tajemnice

za późno postawił tarota
zrobiła to gdy już wszystko wiedziała
karty patrzyły ze współczuciem
i żalem że o nich zapomniała
wiedziała że jest źle
że karty mogły ukazać to wcześniej
pozwolić naprawić niedopowiedzenia
teraz nie chcą nic wytłumaczyć
kryją przyszłość
choć ją znają
nie chcą pomóc
czyli jest nadzieja
że to wszystko da sie zmienić

?

wciąż tkwi w nocy
dzień nie nadchodzi
już bez serca
z duszą szwendającą się
po zakamarkach pokoju
sama
oszukana
zła
stęskniona
z paniką i nadzieją w oczach
może lepiej pozwolić krwi popłynąć
i nie bać się już poniedziałku
bo wtedy nie nadejdzie?

***

Serce roztrzaskane
jak lustro
w kawałkach
czy to także wróży 7 lat nieszczęścia?
próbuje je pozbierać
skleić wszystkie części
sama nie daje rady
kawałki wyślizgują mi się z rąk
ranią palce
na instrukcji napisali
do obsługi i naprawy dwuosobowej
wszędzie krew
jego zapach miesza się ze łzami
słony smak głupoty i porażki życiowej
pomocy
pomóż mi TY który roztrzaskałeś je
przecież tego nie chciałeś
prawda?

Okrutnik

los zabrał mi szansę
znów
bez tej odrobiny nadziei
zabrał szansę na szczęście
może jedyną
kazał odejść wszystkim
by nie ranili
choć wie że to boli najbardziej
znów zabrał wszystko, co dobre
zburzył porządek rzeczy
pozwolił sie odsłonić
a teraz mówi
ze jednak potrzebna
była kamizelka kuloodporna
pozwolił włożyć tyle siebie
a teraz próbuje wmówić
że to zła inwestycja
pozwolił sie uzależnić
sam namówił do tego
a teraz chce zabrać wszystko
okrutnik

12 stycznia 2008

moje katharsis

powitałem poranek
wyglądał jakby zły był że wstałem
może kolejny dzień mniej słowem poranię
wczoraj zabiłem znów zastępy powiek
odpowiedz mi sama
czy smacznym kłamstem napoić cię
czy gorzką prawdą podciąć znów
co mniej twarz skaleczy mi
bo światem wstąśnie każde ponad kres mych sił
spod bladych promieni przyglądasz się
z odrazą
tuziny we mnie błagań które rwą sie głośno

na
strzępy

10 stycznia 2008

bądź mi chłodną dłonią
na gorącym czole
przyjdź
ucisz głosy
co każą mi umierać
siądź i głaszcząc głowę powiedz
że wszystko będzie dobrze
bo bez ciebie nigdy
bez ciebie
zapomnę kolor trawy
krwi i pocałunku

9 stycznia 2008

Szaro biały obraz własnej nicości przewraca
kartki pamiętnika,
jestem tak blisko błękitu,
choć nie mogę go dojrzeć,
opuszkami palców gładzę
czas,
zgniatam niedokończone zdania
urwane zapomnieniem...
łzy zatapiam w datach,
które wciąż wirują mi w głowie.
Jak pozytywka trwam wciąż w tej samej melodii,

Trzymam się z dala od błękitu...

7 stycznia 2008

promiaro otoczeń

za każdym razem kiedy
patrzysz przez szkło różowym
oblane przedźwiękiem podsłuchuję
jak struną i tętnem obalasz
pojęcie ich świata

zniknąwszy gdzieś rozstaju
mojego naszego pochodu
rozpalasz nietwierdzę pod
strzechą powierzchowności

ironio znikoma truposzu
promiaro otoczeń podejdź
gdzieś bliżej bym spotkał
cię pod pociągiem
lecz żywą

twoją smaczną twarz widelcem
roztrząsać jak krem bez
mleka jak smaku bez zapachu
lubością

5 stycznia 2008

A kiedy śnię
jestem gwiazdą lśniąca
Na niebie
I nie muszę kochać,
Zrzucam kolorowe
barwy świata,
Nie chcę pragnąć,
Leżę na łące i liczę pomarańcze,
mało ich zostało...

po szóste - nie zabijaj

W koronkowej sukience
spragniona siebie
biegnie jakby z wosku dama,
Zapomniane myśli traw
kłują bose stopy,
Frustrująca mowa
kołysze jej marzenia,
Ktoś buduje pałac dla
tej właśnie damy,
Ktoś ogrzewa wspomnienie,
Ktoś trawi burzę,
Ktoś rzucił zapałkę.

Spłonęły myśli traw...
Stopiła się z wosku dama.

4 stycznia 2008

***

Z dedykacją dla M.


Byłam już daleko
Tysiące słów i znaczeń dalej
Siedemset kilometrów
może mniej
I nawet zapach miałam inny
Chociaż trudno zmienić upodobania

Jednak
Jak zwykle
Pozytywów i podobieństw więcej
Jak zwykle -
Bo przez to pokonaliśmy już chyba
Największy kanion między nami

Zawsze te same emocje
To samo ukrycie
I nawet zakłamaniem
nie różnimy się na wiele
Kiedy modlitwa wieczorna
okazuje się milczeniem

Dla Ciebie, Ojczyzno, dla Ciebie.

Ojczyzno
Dla Ciebie pomniki się stawia
Dla Ciebie rodziny zostawia
Dla Ciebie flagi, ordery
Dla Ciebie hymn i covery
Dla Ciebie z wrogów szydzimy
Dla Ciebie do śmierci walczymy
Dla Ciebie groby żołnierzy
Dla Ciebie wojna się szerzy
Dla Ciebie? To wszystko dla Ciebie...
Ojczyzno
Dla Ciebie umierają sokoły
Naszej miłości, nadziei i wiary

3 stycznia 2008

***

rzekę wyłożoną kamieniami okrasza popękany lód
i pozostać taką
niedokończoną w cudzie

ukryjesz w dłoniach zbocza
świata nie usłyszę

będę kaleczyć stopę o późną jesień
żeby tylko wspinać się dalej
zmierzchy zaczynają się o różnych porach
a trawy zmieniają wiązki zapachów