16 czerwca 2009

Opowieść o nas.

Zabrałaś mi wszystko…
nadzieje, spokój i jeden, jedyny płatek
z bukietu miłości który dostałem w życiu,
Myślałem, myliłem się…
Bóg nie wysłuchał mych modłów,
Zawiodłaś mnie, a może ja zawiodłem Ciebie?
To już nie istotne…
Chodź nadzieja mych zmysłów rozpłynęła się w nicości…
Pozostanie twoje słowo wyszeptane do ucha,
Na dobranoc, jednak bez szczęśliwego ranka…

Miłość

Do niedawna myślałem, że miłość to ptak…
Barwny jak tęcza, który lata w przestworzach czasu,
Omijając los, by raz na jakiś czas wstąpić w nasze progi,
I dać nam trochę radości.
Dawniej tak myślałem…
Teraz już wiem, dzięki tobie kochana,
Że miłość to wrona, czarna jak smoła,
Która przybywa do naszych domów,
Żeby omamić nasze zmysły chwilowym spokojem,
By następnie wydziobać serce, które wciąż bije
Tłocząc rozpalona fikcjom krew…
Od niedawna tak myślę…

8 czerwca 2009

Mogłabym napisać
albo zagrać
wymruczeć
lub wydmuchać
i powiedzieć
że tak
na pewno
tęsknię
i że chcę powrotu
chcę powrotu
i że wiem
wiem że
już nigdy
tak
nie będzie.

Jestem tu.

A właściwie wciąż na zewnątrz.

Czuję chłód

wiatr zatrzymuje się przede mną

i dmucha mi w twarz

chciałabym tak stać

ale ciebie już nie ma,

chciałabym wejść do środka

ale nie wiem jak,

przyjdzie mi zginąć na wietrze

nie ustoję

nie zasnę

nie ruszę się

nie spojrzę ci w oczy.