23 lutego 2008

Andrzej Sapkowski, "Narrenturm"

Narrenturm to wydana pięć lat temu pierwsza część trylogii husyckiej autorstwa Andrzeja Sapkowskiego. Mnóstwu czytelników po usłyszeniu tego nazwiska przed oczami wesoło tańczą wiedźmin, elfy, czary, fantasy, sikanie do ogniska. Fantasy - oznacza oderwanie od rzeczywistości. Jednak nie całkowite. Oto bowiem pan Andrzej chwyta nas za rękę i prowadzi do świata, o którym nigdy wcześniej nie pisał, ale który kiedyś istniał.
Wiek piętnasty był niezwykle ciekawym okresem w historii Europy, toteż nic dziwnego, że ktoś w końcu się zainteresował nim jako tłem do powieści. Jest rok 1422. Śląsk. Niejaki Reynevan Bielau, szlachetnie urodzony młodzieniec, który jak na swój wiek wielką zdobył wiedzę w dziedzinie medycyny i magii, wpada w niezłe tarapaty. Oczywiście, zaczyna się niewinnie - w łóżku panienki Adeli Sterczy w świdnickim klasztorze. No może nie do końca niewinnie, ale romantycznie. Jednak romantyzm i skobel od drzwi z impetem wylatują przez okno, kiedy do sypialni wpadają bracia małżonka pani Adeli. Przyjmują na siebie rolę mścicieli. Zaczyna sie szaleńczy pościg, najpierw po Świdnicy, a potem na całym Śląsku. Jakby tego było mało, Reynevanem interesuje się również Święta Inkwizycja za jego niezbyt czyste praktyki leczenia, a także diabelskie pomurniki, zagadkowo zamieniające się w rycerzy w czerni. Jednak młody szlachcic, któremu sam Zawisza Czarny nie wróży śmierci naturalnej, nie jest sam. Szybko znajduje towarzyszy - Szarleja i Samsona Miodka, postaci tyleż ciekawe, co pomocne. Nie brakuje elementów fantasy, duchów, upiorów, sabatów czarownic i magików. Opisy miast, zwyczajów, potraw i archaizacja dialogów w niezwykły sposób wprowadzają nas w piętnastowieczny Śląsk.
Przygoda za przygodą, pościg za pościgiem, zwroty akcji i niezwykłe, barwne postaci. Sapkowski nie daje nam się nudzić. Wszystko okrasza sporą porcją staroniemieckich i staropolskich przekleństw, wywołujących głośny śmiech i te uciążliwe pytania członków rodziny: "Z czego się śmiejesz?" No ale jak może nie cieszyć nazwanie Szatana "w rzyć jebanym katamitą"?

Brak komentarzy: