10 kwietnia 2008

List drugiego pomyślunku

Opuściłeś mnie, tandetna podróbo Archanioła. Zaledwie na chwilę, na ułamek sekundy odszedłeś żeby zaparzyć te pieprzoną herbatę. Wystarczyło tylko to, żeby te wszystkie ciemne dusze i nastroje wpełzły we mnie i od środka zaczęły mnie gnoić. Póki stałeś przy mnie- nie wnikam czy z rozkoszą czy obrzydzeniem- ale póki stałeś potrafiłem wyczuć metaliczne powietrze i szybko uciec. Jak mogłeś dopuścić, żebym został sam? Wiesz przecież, jak nieporadny duchowo jestem, nieodporny na podłości. A teraz patrz na swojego podopiecznego, patrz i płacz szczycie irytacji. Jak pokrwawionymi rękoma modle się do twojego starego szefa o łaskę przedwczesnego zgonu. Nigdy nie wybaczę ci tej herbaty. Tego, ze zaniechałeś swojego obowiązku. Aniele Boży, na Boga stróżu mój.

Brak komentarzy: