14 grudnia 2007

Uciekam

Moje wyobrażenie rzeczywistości sięgnęło dziś zenitu. Czy wielka kula, w której ściśnięci ludzie walczą o oddech to naprawdę cały świat? To wieczne pytanie nęka mnie od dawna. Co tak naprawdę składa się na rzeczywistość?

Wiem, jestem nudna, bo zbyt wiele myślę, co doprowadza mnie do skrajności. Po wielkiej dawce mojej wewnętrznej twórczości czuję się bardziej wyczerpana niż po wuefowym teście Koopera. W zasadzie wszystko można porównać do takiego testu. Biegniesz wciąż w kółko, z jednej strony pragnąc uciec, z drugiej dotrzeć do celu jak najszybciej. Nienawidzisz, gdy ktoś cię wyprzedza, bo czujesz, że przegrywasz. Owo poczucie przegranej miażdży cię to tego stopnia, że nie masz sił na dalszą walkę. Czy zawsze musi tak być? Dlaczego obok nas nie ma choć jednej duszy, nie ciała, a duszy, która rozgrzewałaby nas do biegu?

Najważniejsze to nie wypaść z toru, kiedy już się na dobre rozpędzisz. Wiele ludzi zamiast po bieżni, nagle, niespodziewanie zaczyna biec po murawie swojego życia. A najgorsze co może przydarzyć się zawodnikowi to upadek przed metą. Nie dość, że bół fizyczny rozdziera ciało, to na dodatek upadek jest nie do zniesienia dla duszy.

Co robić w takich sytuacjach? Nie mamy pojęcia stąd właśnie biorą się tzw. głupstwa , a czasem coś, co nazywamy błędem naszego życia. Bzdura, możemy to stwierdzić dopiero po śmierci, a wtedy nic co ziemskie nie jest już ważne. Tak sądzę, więc czasem uciekam...

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Nienawidzę Wf'u ;p