5 października 2008

Il neige. (a nazbyt dosłowny wiersz)

Zimno mi w dłonie, uszy i pierś.
W środku, na zewnątrz, na wskroś.
Spadł śnieg na ścieżkę i znaki.
Wiatr porwał wełniany szal.
Na drutach nie zrobię drugiego.

Wołanie, upadek i cisza.
Tchnienie i bezdech.

Kwiaty zamarzły.
Nie widzę już nieba.

1 komentarz:

Tekstyliści pisze...

dawno nie czytałam coś łatwo przyswajalnego, lekkiego i pięknego :)
dziękuję - Amelie.