19 sierpnia 2008

ONA

Nazywała się... Nie, to nie ważne jak miała na imię. To niebezpieczne dla niej. Mówmy więc o tej dziewczynie Ona. Tak będzie najlepiej. Miejsca także nie wspomnę, bo moglibyście pojechać tam i zrobić jej zdjęcie- zaklinając w ten sposób jej duszę. Ona nie chce by ktokolwiek miał nad Nią władzę. Nigdy nie wyjawia swego prawdziwego imienia, nie pozwala się fotografować. To Ona ma siłę, ma władzę. Życie nauczyło Ją, że nie może nikomu ufać. Niby kot chadza własnymi ścieżkami. Nie wyróżnia się z tłumu, trudno ją zauważyć- chyba, że tego chce. Wtedy jest wampirem spijającym ludzką uwagę. Miała kruczoczarne włosy i zielone oczy. Oczy gejszy. Wzrokiem potrafiła zatrzymać każdego mężczyznę. Uwielbiała się nimi bawić, obserwować ich reakcje. Choć teraz, teraz chyba pokochała kogoś .Pokochała na pewno, z głębi serca, całą sobą. Trudno Jej uwierzyć, po TYM, co się stało. Bała się , tak bardzo się bała miłości, choć nic innego nie jest w stanie jej przerazić. Tak naprawdę Ona i On byli dla siebie stworzeni. Zaginione połówki duszy, które w końcu się odnalazły. Ujrzeli się po raz pierwszy przez przypadek, w tłumi i do teraz nie oderwali od siebie wzroku. Z każdą chwilą więź stawała się silniejsza. Jego oddech był dla niej powietrzem.
Ale teraz. Teraz miała ważny cel- dopaść Niebieskookiego. Oczarować go i zranić jak on zranił ją. Nienawiść dojrzewała tyle czasu. On Ją znał, znał dawną ją, jeszcze sprzed wypadku. Dziś myślał, że nie żyje. Teraz jest kimś innym, ma nową twarz. Nie chciała powrócić do dawnej, przy takim zniszczeniu naskórka, lekarze nie mogli jej nawet tego zapewnić. Kolor włosów zmieniła, z jasnych na czarne. Nawet głos miała inny, bo gardło uległo interwencji lekarzy. Jej skóra byłą wtedy w kawałkach, oddzielona nożem. Jej osobowość także uległa zmianie, z Panny Wiosny stałą się Modliszką. Tylko przy Nim była prawdziwą sobą. Jedynie oczy pozostały te same. Ale niebieskooki jej nie rozpozna. Wypadek zmienił wszystko. Wciąż pamiętała ten wzrok, a potem gorąco i własną krew wszędzie wokół. Jednak za to się nie złości, Nienawidzi go, za to co zrobił z jej miłością. Za to, że zabił jej duszę. Powoli, z premedytacją sączył truciznę.
On wyjechał. Musiał, na miesiąc. Wiedziała, że wróci, Jak zawsze, prosto do niej. Obydwoje nie wyobrażali sobie innego rozwiązania. On wiedział o Niej wszystko, ale niw wiedział o zemście. I się nie dowie. Miesiąc, to aż nadto czasu na zimny rozrachunek.
Ma nową twarz, nowe życie. Znalazła Niebieskookiego. Wiedziała,, co lubi, o czym marzy, czego pożąda. Wpadła na niego niby przypadkiem. Rozmowa w księgarni, waniliowa kawa. Już w pierwszy dzień wiedziała, że się udało. Potem było tylko lepiej. Zakochał się w niej, a ona wciąż sprawiała mu ból. Któregoś ranka Niebieskooki zaprosił ją do siebie. Znała każdy kąt tego mieszkania, ale jak zawsze udawała. A on nadal myślał, że wcześniej spotkał ją co najwyżej w tramwaju. Wypił to cholerne wino i wtedy nastąpił paraliż. Wciąż nie rozumiał. Wyciągnęła srebrny sztylet. Gdy niebieskooki był przygwożdżony do krzesła powoli nacinała jego ciało i opowiadała. Mówiła, a on już rozumiała, pamiętał. I był przerażony. Płakał ze strachu. Lecz dziś już nie było litości- on jej dla Niej nie miał. Objaśniła mu z każdym szczegółem jak policja oskarży o zbrodnie Tamtego. Gdy skończyła, dźgnęła go 8 razy, przez tyle pełni księżyca ją zabijał.
Krew ciekła po podłodze. W pokoju był już tylko jeszcze ciepły trup.
Ciało znaleziono po 3 dniach. Za mordercę bez wątpliwości uznano Tamtego. To była jego kara, a zwłaszcza koledzy w więzieniu. Zemsta ukoiła jej dusze i pozwoliła rozpocząć nowe życie w pełni.

Teraz czekała tylko na przyjazd Jego. Ciągłe rozmowy przez telefon nie wystarczały. Już niedługo będzie przy niej, staną się jednością. Była siódma po południu, nie zadzwonił, choć robił to codziennie. Czekała cierpliwie. Minuty mijały. AZ nagle poczuła TO. Jej serce pękło. Zadzwonił telefon, bezosobowy głos w słuchawce oznajmił, że On nie żyje. Odrzekła tylko: „Wiem” i odłożyła słuchawkę.
Pistolet wystrzelił. Posypały się płatki róży. Na podłodze leży ciało martwej Margaret.

3 komentarze:

Marta Tao pisze...

Tak jak obiecałam Wiktora, usiadłam i znów zaczęłam tworzyć. Niedługo będzie coś lepszego.

Nino pisze...

mocne

Karen Kalebrin Yavie pisze...

bardzo mocne, bardzo zagmatwane, ale świetne. lubię ten twój styl: nie prosto w mostu, trochę pokątnie, ale daje duużo do myślenia:*